niedziela, 20 grudnia 2015

Rozdział 2 "Nic nie jest takie jak się wydaje"

Margo

Od razu po skończeniu lekcji, szybko opuściłam znienawidzony tak bardzo budynek. Nie wracałam do domu, od razu pojechałam do kwatery nazywany przez nas potocznie norą. Po przejściu przez bramę i inne zabezpieczenia i ruszyłam od razu do dużego i przestrzennego salonu, połączonego z pokaźnych rozmiarów kuchnią. Urządzony był tak jak reszta budynku Na środku ciemnobrązowej podłogi leżał kremowy puszysty dywan a na nim stały wygodne kanapy i fotele ustawione w kształcie litery U  a pośrodku stał niski stół. Na ścianie, na przeciwko wisiał ogromny telewizor. Kręciło się tu kilka osób,  było to nasze ulubione miejsce w całej norze spędzaliśmy tu swój wolny czas. Znałam tych ludzi od dziecka, tworzymy rodzinę, tworzymy watachę wiem, że poradzimy sobie ze wszystkim dopóki będziemy razem. Weszłam do pokoju szybkim i pewnym krokiem.
- Siema - powiedziałam i rzuciłam plecakiem w kąt. Każdy z osobna odburknął mi pod nosem zajęty własnym zajęciem, uśmiechnęłam się pod nosem, było to takie znajome.
- Kawy? - zapytała Octavia, rozmawiając jednocześnie przez telefon.
- Poproszę - powiedziałam i usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej.
- Czarna karmelowa - powiedziała do siebie i nalała wody do elektrycznego czajnika.
Spojrzałam na resztę, byli pozornie tak beztroscy. Tak na prawdę wszyscy dużo przeszliśmy,większość trafiła tu z poprawczaków albo z domów dziecka, inni wiedzieli coś czego nie powinni lub znaleźli się w nieodpowiednim miejscu. Każdy ma inną wstrząsającą historię. Ta organizacja to nasze zbawienie a jednocześnie przekleństwo. Z rozmyśleń wyrwał mnie dopiero ukochany zapach kawy.
- Nad czym tak myślisz? - Zapytała Octavia.
- Nad nami - odpowiedziałam krótko upijając łyk kawy.
- I co wymyśliłaś? - zapytała brunetka.
- To wszystko co nas spotkało, to nas niszczy.
- Mo, to pobyt tutaj nas niszczy, odcinają nas od rzeczywistości, wymagają od nas byśmy zachowywali się dużo dojrzalej niż jesteśmy, nie dają aby zagoiły się rany.
- A jednak, to nasz dom.
- A my jesteśmy rodziną - powiedziała dziewczyna i szeroko się uśmiechnęła - No ... trochę dużą i trochę "upośledzoną" ale mamy tylko siebie. Rozchmurz się - dorzuciła i zaczepnie uderzyła mnie pięścią w ramię.
Obie szczerze się rozśmiłyśmy.
- Co masz dobrego? - usłyszałam za sobą męski, przyjazny głos Sam'a, który szybkim ruchem wziął mój kubek i upił łyk.
- Sam idioto! - krzyknęłam rozbawiona i wstałam aby odebrać mu moją własność, ale podniósł kubek do góry a ja byłam za niska żeby do niego dosięgnąć, przez co  wykonałam serię dziwnie wyglądających podskoków.
- Murphy - zwróciłam się do idącego w kierunku kuchni chłopaka - pomóż!
- Sam - powiedział - oddaj jej kawę, to już podpada pod znęcanie się nad nieletnimi - klepnął Sam'a po ramieniu, a do mnie wypiął język, odpłaciłam mu tym samym.
- Nienawidzę was - odwróciłam się do nich plecami, udając naburmuszoną kiedy blondyn wypił kolejny łyk mojego napoju.
- Też cię kochamy - rzucił rozbawiony sytuacją Murphy - a jak już jesteśmy w temacie, to zrób mi proszę kolację - powiedział robiąc słodkie oczka.
- Jak odzyskasz moją kawę - odpowiedziałam krzyżując ręce na piersi.
Chłopak uderzył ręką Sam'a w brzuch i szybko odebrał mu kubek.
- To teraz czekam na tosta z podwójnym serem - powiedział oddając mi kubek.
- To ja też poproszę - powiedziała O.
Bez żadnego marudzenia wzięłam się za robienie posiłku.
- To ja idę na trening - powiedziałam gdy skończyłam posiłek.
- Pa - powiedzieli z pełnymi ustami.
- Trzymajcie się - rzuciłam i zgarnęłam po drodze plecak, kierując się do mojego pokoju, żeby przebrać się w strój.
Reszta dnia minęła jak zwykle, zakończona intensywnym treningiem. Po skończonym treningu, więłam szybki prysznic i zasnęłam w locie do poduszki. Jak dobrze, że dzisiaj piątek.

~~*~~*~~
Obudziłam się zlana potem, kolejny koszmar. Szybko się zwlokłam się z łóżka i jeszcze w piżamie złożonej z samej koszulki ruszyłam na dół. Reszta w większości jeszcze spała, po kuchni krzątał się kilka zaspanych jeszcze osób.
- Hej Ben - powiedziałam i usiadłam obok niego na blacie i wyjęłam mu z rąk kawę, upiłam łyk i udłożyłam na miejsce.
- Hej  - powiedział - Chcesz owsianki?
- Z truskawkami - powiedziałam - dziękuję.
- Nie ma problemu, właśnie i tak miałem sobie robić.
- To mi też zrób - dorzuciła O, która właśnie weszła.
- Mi też miło cię widzieć - powiedział i poczochrał jej i tak jeszcze rozczochrane włosy.
Spojrzałam na grafik rozwieszony na ścianie po przeciwnej stronie.
- Za godzinę mam patrol - stwierdziłam - Z Lucasem.
- Tylko się nie pozabijajcie - poprosiła dziewczyna.
- Spokojnie, mamy doświadczenie w "niezabijaniusię" - rzuciłam a dziewczyna prychnęła.
- Owsianka gotowa! - krzyknął Ben a my rzuciłyśmy  się do szuflady z łyżeczkami.
- Ben - powiedziałam z pełnymi ustami - minuję cię na mojego prywatnego kucharza.
- Margo - powiedział Murphy stojący za mną - Indra cię woła, ponoć to pilne, O idzie za ciebie na patrol.
Skinęłam głową i ruszyłam ku wyjściu.
- Mo - zawołał ze mną  - radziłbym ci się ubrać. pokazałam mu okejkę i ruszyłam dalej. Szybko przebrałam się w mundur i równie szybko pobiegłam do gabinetu dowódcy.
Wzięłam głęboki oddech i zapukałam trzykrotnie w masywne drzwi.
- Wejść - odezwał się głos a drzwi sie otworzyły. Położyłam pięść na piersi i pochyliłam głowę.
- Witaj Margo Montgomery.
- Witaj dowódco - odpowiedziałam.
Przed jej biurkiem stało dodatkowe krzesło, na którym siedział  w lekceważącej pozycji, dobrze zbudowany chłopak  o ciemnobrązowych włosach nawet na mnie nie spojrzał.
- Poznaj to Adam - wskazała na chłopaka - Adamie poznaj to Margo, wprowadzi cię w tutejsze życie i oprowadzi po budynku. Przedstawi ci też zasady i konsekwencje jakie grożą za ich  n i e  przestrzeganie.
Chłopak spojrzał na mnie i kiwnął delikatnie głową.

____________________________________________________

Witajcie po długiej przerwie!
Po pierwsze chciałam przeprosić za tak długą nieobecność ale dużo się działo.
Po drugie przepraszam, za tak krótki rozdział i ewentualnie błędy ale nie maiłam czasu sprawdzić.
Mam nadzieję, że Wam się podoba ciąg dalszy historii Margo.
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, życzą wam Wesołych Świąt .
Pozdrawiam
Wolfslower  

2 komentarze:

  1. Boskie rozdział :D Lubię tą rodzinkę, ale boje się, że Adam trochę im ją zepsuje :/
    Weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D A co Adama, to niedługo dowiesz się o nim odrobinę więcej i dowiesz się czy Twoje obawy są słuszne.
      Pozdrawiam :D

      Usuń