Margo
Od razu po skończeniu lekcji, szybko opuściłam znienawidzony tak bardzo budynek. Nie wracałam do domu, od razu pojechałam do kwatery nazywany przez nas potocznie norą. Po przejściu przez bramę i inne zabezpieczenia i ruszyłam od razu do dużego i przestrzennego salonu, połączonego z pokaźnych rozmiarów kuchnią. Urządzony był tak jak reszta budynku Na środku ciemnobrązowej podłogi leżał kremowy puszysty dywan a na nim stały wygodne kanapy i fotele ustawione w kształcie litery U a pośrodku stał niski stół. Na ścianie, na przeciwko wisiał ogromny telewizor. Kręciło się tu kilka osób, było to nasze ulubione miejsce w całej norze spędzaliśmy tu swój wolny czas. Znałam tych ludzi od dziecka, tworzymy rodzinę, tworzymy watachę wiem, że poradzimy sobie ze wszystkim dopóki będziemy razem. Weszłam do pokoju szybkim i pewnym krokiem.
- Siema - powiedziałam i rzuciłam plecakiem w kąt. Każdy z osobna odburknął mi pod nosem zajęty własnym zajęciem, uśmiechnęłam się pod nosem, było to takie znajome.
- Kawy? - zapytała Octavia, rozmawiając jednocześnie przez telefon.
- Poproszę - powiedziałam i usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej.
- Czarna karmelowa - powiedziała do siebie i nalała wody do elektrycznego czajnika.
Spojrzałam na resztę, byli pozornie tak beztroscy. Tak na prawdę wszyscy dużo przeszliśmy,większość trafiła tu z poprawczaków albo z domów dziecka, inni wiedzieli coś czego nie powinni lub znaleźli się w nieodpowiednim miejscu. Każdy ma inną wstrząsającą historię. Ta organizacja to nasze zbawienie a jednocześnie przekleństwo. Z rozmyśleń wyrwał mnie dopiero ukochany zapach kawy.
- Nad czym tak myślisz? - Zapytała Octavia.
- Nad nami - odpowiedziałam krótko upijając łyk kawy.
- I co wymyśliłaś? - zapytała brunetka.
- To wszystko co nas spotkało, to nas niszczy.
- Mo, to pobyt tutaj nas niszczy, odcinają nas od rzeczywistości, wymagają od nas byśmy zachowywali się dużo dojrzalej niż jesteśmy, nie dają aby zagoiły się rany.
- A jednak, to nasz dom.
- A my jesteśmy rodziną - powiedziała dziewczyna i szeroko się uśmiechnęła - No ... trochę dużą i trochę "upośledzoną" ale mamy tylko siebie. Rozchmurz się - dorzuciła i zaczepnie uderzyła mnie pięścią w ramię.
Obie szczerze się rozśmiłyśmy.
- Co masz dobrego? - usłyszałam za sobą męski, przyjazny głos Sam'a, który szybkim ruchem wziął mój kubek i upił łyk.
- Sam idioto! - krzyknęłam rozbawiona i wstałam aby odebrać mu moją własność, ale podniósł kubek do góry a ja byłam za niska żeby do niego dosięgnąć, przez co wykonałam serię dziwnie wyglądających podskoków.
- Murphy - zwróciłam się do idącego w kierunku kuchni chłopaka - pomóż!
- Sam - powiedział - oddaj jej kawę, to już podpada pod znęcanie się nad nieletnimi - klepnął Sam'a po ramieniu, a do mnie wypiął język, odpłaciłam mu tym samym.
- Nienawidzę was - odwróciłam się do nich plecami, udając naburmuszoną kiedy blondyn wypił kolejny łyk mojego napoju.
- Też cię kochamy - rzucił rozbawiony sytuacją Murphy - a jak już jesteśmy w temacie, to zrób mi proszę kolację - powiedział robiąc słodkie oczka.
- Jak odzyskasz moją kawę - odpowiedziałam krzyżując ręce na piersi.
Chłopak uderzył ręką Sam'a w brzuch i szybko odebrał mu kubek.
- To teraz czekam na tosta z podwójnym serem - powiedział oddając mi kubek.
- To ja też poproszę - powiedziała O.
Bez żadnego marudzenia wzięłam się za robienie posiłku.
- To ja idę na trening - powiedziałam gdy skończyłam posiłek.
- Pa - powiedzieli z pełnymi ustami.
- Trzymajcie się - rzuciłam i zgarnęłam po drodze plecak, kierując się do mojego pokoju, żeby przebrać się w strój.
Reszta dnia minęła jak zwykle, zakończona intensywnym treningiem. Po skończonym treningu, więłam szybki prysznic i zasnęłam w locie do poduszki. Jak dobrze, że dzisiaj piątek.
~~*~~*~~
Obudziłam się zlana potem, kolejny koszmar. Szybko się zwlokłam się z łóżka i jeszcze w piżamie złożonej z samej koszulki ruszyłam na dół. Reszta w większości jeszcze spała, po kuchni krzątał się kilka zaspanych jeszcze osób.
- Hej Ben - powiedziałam i usiadłam obok niego na blacie i wyjęłam mu z rąk kawę, upiłam łyk i udłożyłam na miejsce.
- Hej - powiedział - Chcesz owsianki?
- Z truskawkami - powiedziałam - dziękuję.
- Nie ma problemu, właśnie i tak miałem sobie robić.
- To mi też zrób - dorzuciła O, która właśnie weszła.
- Mi też miło cię widzieć - powiedział i poczochrał jej i tak jeszcze rozczochrane włosy.
Spojrzałam na grafik rozwieszony na ścianie po przeciwnej stronie.
- Za godzinę mam patrol - stwierdziłam - Z Lucasem.
- Tylko się nie pozabijajcie - poprosiła dziewczyna.
- Spokojnie, mamy doświadczenie w "niezabijaniusię" - rzuciłam a dziewczyna prychnęła.
- Owsianka gotowa! - krzyknął Ben a my rzuciłyśmy się do szuflady z łyżeczkami.
- Ben - powiedziałam z pełnymi ustami - minuję cię na mojego prywatnego kucharza.
- Margo - powiedział Murphy stojący za mną - Indra cię woła, ponoć to pilne, O idzie za ciebie na patrol.
Skinęłam głową i ruszyłam ku wyjściu.
- Mo - zawołał ze mną - radziłbym ci się ubrać. pokazałam mu okejkę i ruszyłam dalej. Szybko przebrałam się w mundur i równie szybko pobiegłam do gabinetu dowódcy.
Wzięłam głęboki oddech i zapukałam trzykrotnie w masywne drzwi.
- Wejść - odezwał się głos a drzwi sie otworzyły. Położyłam pięść na piersi i pochyliłam głowę.
- Witaj Margo Montgomery.
- Witaj dowódco - odpowiedziałam.
Przed jej biurkiem stało dodatkowe krzesło, na którym siedział w lekceważącej pozycji, dobrze zbudowany chłopak o ciemnobrązowych włosach nawet na mnie nie spojrzał.
- Poznaj to Adam - wskazała na chłopaka - Adamie poznaj to Margo, wprowadzi cię w tutejsze życie i oprowadzi po budynku. Przedstawi ci też zasady i konsekwencje jakie grożą za ich n i e przestrzeganie.
Chłopak spojrzał na mnie i kiwnął delikatnie głową.
____________________________________________________
Witajcie po długiej przerwie!
Po pierwsze chciałam przeprosić za tak długą nieobecność ale dużo się działo.
Po drugie przepraszam, za tak krótki rozdział i ewentualnie błędy ale nie maiłam czasu sprawdzić.
Mam nadzieję, że Wam się podoba ciąg dalszy historii Margo.
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, życzą wam Wesołych Świąt .
Pozdrawiam
Wolfslower
Boskie rozdział :D Lubię tą rodzinkę, ale boje się, że Adam trochę im ją zepsuje :/
OdpowiedzUsuńWeny ^^
Dziękuję :D A co Adama, to niedługo dowiesz się o nim odrobinę więcej i dowiesz się czy Twoje obawy są słuszne.
UsuńPozdrawiam :D